Cykl wpisów o Sardynii część 4
Drogę na Kapo Kapczia zdobi bujny szpaler oleandrów. Do słynnej groty neptuna jest niespełna 20 km. Po drodze mozan zatrzymać się na krotki przystanek w małej stacji archeologicznej, która działa tutaj od ponad 30 lat. Badacze natrafili w tym miejscu na mury i wierze powstałe w epoce nuragicznej – 3 tysiące lat temu. Za małą opłata można wejść na teren wykopalisk i naocznie przekonać się o konstruktorskich talentach dawnych mieszkańców wyspy. W centrum osady wymieniono wierze o 10 metrowej średnicy, prawdopodobnie służyła jako ostatni bastion na wypadek oblężenia. Popułe Nuragi w krzt alcie gniazda pszczół zrzuciły zapewne trzęsienie ziemi. To co pod nią znaleziono; ceramikę i klejnoty z brązu można obejrzeć w muzeum Sasari. Wokół głównej warownej nuragi przycupnęły mniejsze pełniące funkcję domów mieszkalnych. Największa wieża o średnicy 12 metrów była zapewne przeznaczona jako miejsce zgromadzeń. Droga w stronę KapoKapczia otwiera widok na morze. Dalej mija się zatokę Porto Conte. Klifu z piaskowca wyrastają 170 metrów ponad poziom morza.
Warto zapoznać się także z:
W ostatnim roku byłem na Sycylii, która swoją drogą także jest piękna. Dla każdego aktywnego podróżnika obowiązkowym wyposażeniem jest kamera, a taką można nawet wypożyczyć. Zawiodłem się jedynie w okolicy miejscowości Goloritze, gdzie były ogromne fale przez które nie mogłem do końca cieszyć się pobytem 🙁